piątek, 7 października 2016

Magiczna Kopalnia 1

Pewnego razu ośmioletni Mikołaj zastanawiał się, czy magia istnieje naprawdę. Postanowił to sprawdzić. Zebrał grupkę pięciu kolegów: Marcina, Olafa, Zenka, Tomka i Kamila, razem z nim sześciu i wyruszyli w podróż. Mama Mikołaja nic o tym nie wiedziała, więc gdy się zorientowała, że syna nie ma w domu zaczęła panikować.
Zaczęła dzwonić do wszystkich mam jego kolegów, one miały to samo. Mamy się zebrały i poszły zgłosić na policję całą sprawę. W tym czasie Mikołaj z kolegami mieli wsiąść do pociągu i wyruszyć do Ponieleandu(1) , ponieważ chcieli sprawdzić, czy istnieje takie coś jak Mały Czarodziej(2), ale Ochroniarz im przeszkodził.
-Co wy tu robicie bez opieki dorosłego?-zapytał ochroniarz.
-My, chcemy jechać do Ponieleandu.- Odpowiedzieli chórem.
-Po co? - spytał ze zdziwieniem.
- Chcemy sprawdzić, czy Szkoła Mały Czarodziej istnieje - odpowiedział pewnie Mikołaj.
- A macie pozwolenie od rodziców? - Zapytał.
- Nie... -powiedział Tomek.
- Doradzę wam tak, abyście zmykali do domu!- odpowiedział i odszedł.
- On sobie chyba żartuje! - Krzyknął Marcin.
- Wsiadamy do pociągu- postanowił Mikołaj.
- No to jedziemy!- Krzyknęli Marcin i Olaf.
- No to do Ponieleandu!- Krzyknęli chórem i wsiedli do pociągu.
Gdy byli w połowie drogi zauważyli, że kontroler sprawdza bilety.
-Co robimy? - spytał Kamil.
-Kryjemy się pod siedzenia.- Powiedział cicho Mikołaj.
Kontroler ich na szczęście ominął i mogli jechać dalej.
Gdy już dojechali do Niemczech, Mogli już lecieć samolotem do Ponieleandu.
 Kiedy już tam dotarli chcieli wsiąść do pociągu,aby pojechać do stolicy Ponieleandu, aby z tamtąd pójść po chmurach stworzonych przez króla Ponieleandu, Daniela,  ale ochroniarz znów ich zatrzymał.
- Gdzie są wasi rodzice?- spytał Ochroniarz.
- Daleko! - krzyknął Marcin i uciekli.
- Nie możemy iść po chmurach...- powiedział Marcin.
-No to co zrobimy? - spytał Mikołaj
- Może pochodźmy po mieście? - Podał propozycję Olaf.
- Dobra!- krzyknęli i pobiegli w miasto.
W tym czasie policja szukała ich po całym świecie i nie mogła ich znaleźć.
- Gdzie oni są- spytał Policjant.- szukamy ich już godzinę!
- To może zaczniemy ich ponownie szukać jutro?- zapytała policjantka
- No dobrze- Zgodził się policjant.
Gdy dzieci chodziły po mieście zauważyły dziwną dziurę w ziemi.
-Mikołaj jak myślisz co to jest?- zapytał Zenek
-Nie wiem, może tam wejdźmy?- spytał się Mikołaj
- Okej! - Odpowiedzieli chórem.
Gdy tam weszli, nie uwierzyli własnym oczom. Wszędzie było wiele diamentów i rubinów.

-Może weźmy kilka diamentów. - zaproponował Olaf.
-Dobra... - odpowiedział Mikołaj.
- Weźcie co chcecie, bogaci będziecie.
-Co to było?! - krzyknął Kamil
- Nie co, tylko kto. Jeśli to zabierzecie, nie możecie się tym podzielić. Ja was przeniosę do wielkiej męczarn...
wielkiego raju.
-Męczarni?! - Krzyknęli i uciekli.
-Zbliża się noc, gdzie będziemy spać? - spytał Marcin
- Może w jaskini? - zaproponował Olaf
- Nie!!! - Krzyknęli wszyscy oprócz Olafa.
- Nie mówmy na to jaskinia, ale kopalnia i magiczna, bo jest tam wiele diamentów do wykopania. - powiedział Mikołaj.
- Okej - powiedzieli wszyscy i poszli spać na ulicy.

Rano usłyszeli komunikat.

- Poszukujemy sześciu chłopców, jeżeli ktoś ich zobaczy niech zadzwoni na numer 790 900 972
Pewien pan dziwnie się na nich spojrzał.

- To oni! - pomyślał i zadzwonił pod numer.
Po paru minutach przyjechała policja z matkami dzieci. Dzieci wytłumaczyły wszystko, a mamy zapisały ich do Małego Czarodzieja.


(1) Kraj wymyślony przeze mnie, graniczy z Wikutolandem i Polkatu. Leży na kontynencie Magista, który znajduje się pod USA.
(2) Szkoła magii znajdująca się na granicy Ponieleandu i Wikutolandu.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz